Właśnie skończył się mecz Niemcy-Argentyna. Pomijając żenujący poziom gry drużyny z nowego kontynentu naszła pewna myśl. Przy okazji gry zobaczyłem cieszącą się kanclerz Niemiec. Ciekawe kto zapłacił za jej lot i bilet? Jeśli zrobiła to z prywatnych pieniędzy to nie widzę w tym nic złego, jeśli natomiast leciała samolotem rządowym to powstaje pytanie jakim prawem? Przecież to pieniądze podatników. Odnosi się to nie tylko do rzeczonej pani, lecz do wszystkich urzędników państwowych. I w tym właśnie momencie naszły mnie wątpliwości. Czy przypadkiem nie jest to nadużycie i przekroczenie uprawnień urzędnika państwowego? Muszę to sprawdzić. Jeśli jest tak w rzeczywistości to jak i jakie można wyciągnąć konsekwencje? Jest mi w stanie ktoś odpowiedzieć na te pytania?
Nie bój żaby, na pewno było to zaaranżowane w ramach superhiperekstraważnej wizyty międzypaństwowej. Zwróć uwagę, że imć pan Zuma towarzyszył pani Merkel podczas meczu.
Nowy prezydent Niemiec w pierwszą podróż zagraniczną ma się ponoć wybrać właśnie do RPA, czyli niby jedzie jako reprezentant kraju, ale tak naprawdę bardziej jako kibic, co jedno drugiemu nie przeczy. Nasz Tusk też tak jechał do Ameryki Płd. i choć się ludzie pluli, szybko zapomnieli. Myślę, że nie będzie konsekwencji negatywnych.
Nie jest to naduzycie, bo Merkel jast w podrozy sluzbowej. Ale oczywiscie jest to przez opozycje krytykowane, ze podroz jest za droga. Konsekwencje mozna wyciagnac jednie przy okazji nastepnych wyborow.
http://newsticker.sueddeutsche.de/list/id/1009464