Arabia Saudyjska cz.2

Translate to ENGLISH

Yołki dołki i dwa stołki,

No tak to już bywa jak człowiekowi słonko przygrzeje i zacznie rymować.

Za 7 górami za siedmioma lasami…no tak ale to już było poprzednim razem. Trzeba kontynuować bajkę. Co też wydarzyło się od ostatniego czasu. Na scenie pojawiło się kilku nowych graczy.

A oto oni: numero Uno to wielki łysy pan w kolorze czekolady zwany też „Czarna Mamba”. Człek to nietuzinkowy i bardzo oblatany (w dosłownym tego słowa znaczeniu). Należy się tylko wystrzegać jak ryknie bo Simba przy nim to małe lwiątko.

A teraz poproszę o oklaski dla pary bliźniaków syjamskich zwanych również „Sharky & George”. Pierwszy z nich to Argentyńczyk wg ostatnich doniesień wywiadu. Zastanawiamy się przy tym, z których katakumb wypełzł :). Wnioski takież to wyciągamy na podstawie wyglądu: bardzo duże wyłupiasto-żabie oczy, włosy białe jak u znanych wszystkim magów – tylko jakoś spiczastej czapeczki brakuje. Bliźniak natomiast to ewenement na skalę światową…normalnie do tej pory nie mogę wyjść z szoku, że człowiek może mieć większy busz na głowie niż moja skromna osóbka. Poza tym oważ to postać bajkowa, ma chyba swój własny bajkowy świat, gdyż nasza rzeczywistość nie współgra z jego w żadnym calu.

A teraz przyszła pora, drogie dzieci, na czarny charakter jak to w każdej bajce bywa. Jest nim „The Zwerg”. Małe to, a wszędzie go pełno i tylko się rzuca. Aby nie szargać własnych nerwów należy trzymać się od niego z daleka, gdyż jest to bardzo irytująca istotka (nie udało mi się jeszcze stwierdzić, czy to przypadkiem osobnik z innej planety – jednakże śledztwo trwa :)).

Oczywiście istnieją również stworzonka przyjazne narratorowi…rzekł bym nawet zwierzątka ulubione. Mianowicie jest to 2 z naszych kierowców. Szanowne dzieci a oto oni… proszę przywitać „Johnny’ego Bravo” oraz „Speedy Gonzalesa”. Pierwszy z nich to brawurowy rajdowiec, który pomiędzy zwalniaczami znajdującymi się najczęściej przed posterunkami straży (a jest ich kilka) potrafi docisnąć do 160 km/h. Zwalniacze są oddalone o ok. 150-200m od siebie, a autko to Lincoln Mercury Mountaineer 4×4 z automatyczna skrzynia biegów – mówiąc w skrócie potwór na 4 kolkach, którego bardzo polubiłem. Poza tym Johnny to taki typowy osiłek z karczychem o krótkich nogach. Poza tym jest on w przeciwieństwie do naszych „dresików” bardzo sympatyczny i pokazuje nam miasto i fajne knajpki, gdzie można cosik na ruszt wciągnąć 🙂 Oczywiście nie możemy zapomnieć drogie dzieci o Mr. Gonzalesie. To taka cicha istotka, która jak się przyzwyczai do nowego samochodu (a trzeba tu wspomnieć, ze pomiatamy przez pustynie już drugim :)) to szaleje…przy czym jeździ o wiele bezpieczniej niż Johnny.

At least but not last (czytaj: czyli na koniec zostawiliśmy sobie to co tygryski lubią najbardziej) należy wspomnieć o „capo di tutti capi” plantu, czyli „Jumbo”. Facet – no tak, gdyż kobiet tu jak na lekarstwo, chociaż kolega spotkał miłą filipińską pielęgniareczkę, wiec jest jeszcze dla nas jaka nadzieja – jest tutaj pierwszy po Bogu i wygląda jakby brzuszek piwny miał go przewrócić na glebę, ale jakimś cudem trzyma się całkiem prosto. W windzie 6 osobowej spokojnie zajmie miejsce 2 osób.

Minął tydzień…albo coś koło tego…

No tak to już bywa ze w wyniku niemocy twórczej bajka ta powstaje na raty i narrator musi szukać nie tylko czasu ale i weny do załączenia tegoż urządzenia zagłady (czytaj: ulubionego narzędzia pracy), by coś naskrobać – w tymże celu uprawia codzienne gonitwy za ptactwem w celu zdobycia piór.

Jak to w bajkach bywa zakończenie okazuje się bardziej sensacyjne niż ktokolwiek mógłby kiedykolwiek przypuszczać. Przyjacielskie stworzonka okazują się ukrytymi potworami, a te straszne – no cóż tu ukrywać – nie są takie straszne na jakie wyglądają.

Mianowicie nasze kochane bliźniaki okazały się żądnymi krwi, władzy i pieniędzy potworkami, które chciałyby być duże, jednakże nie do końca im się to udało dzięki wspanialej walce współpracowników narratora oraz jego skromnej osóbki. Natomiast „The Zweg” zwany też pieszczotliwie „Zwegusiem” okazał się osóbka być może i troszeczkę ekscentryczną, aczkolwiek całkiem sympatyczną i niesamowita gadułą.

No tak na tym bajka mogłaby się zakończyć, ale….

Ale to już zupełnie inna historia…

Możesz go pobrać jako PDF.

dodajdo.com

Arabia Saudyjska cz.1

Translate to ENGLISH

Opis na gorąco pierwszych wrażeń z kraju arabskiego…chaos, wymieszanie wątków…brak ładu i składu. Ale cóż tak to czasami bywa z relacjami „na gorąco”. Przyjemnej lektury

No to już jestem w miejscu docelowym. Upału nie ma – tylko 45 stopni :). W sumie to nie jest źle, gdyż wilgotność pomaga i człowiek tak tego nie odczuwa. No a teraz w skrócie przebieg dotychczasowych osiągnięć.
Tak wiec szanowni Państwo zaczynamy opowiastkę jak to wybrała się sójka za morze.
Lot był w sumie spokojny – bez żadnych sensacji. Natomiast lądowanie w Jeddah wyglądało jak z Gwiezdnych Wojen. Miasto z lotu ptaka wygląda jak Gwiazda Śmierci. Wszystko pobudowane jak z klocków Lego – w kwadraciki – a latarnie oświetlające ulice ustawione idealnie w równych odległościach. Nie ma czegoś takiego jak w Polsce domek tu, domek tam, tylko wszystko takie same – parterowe chatynki pobudowane w kształcie kwadratów.

Oczywiście na lotnisku podział na kobiety i mężczyzn tzn. przy jednej ścianie krzesełka tylko dla płci męskiej, a przy przeciwnej tylko dla żeńskiej. A dokładniej dla ninja, gdyż kobiety chodzą w kwefach i widać tylko szparkę oczu i to też czasami. Ogólnie z kobietami to tu jest bardzo śmieszna historia – mianowicie kilka dni temu znajomy wszedł do windy w hotelu i widzi jakiegoś mężczyznę obok. Nagle obraca się i podskakuje, gdyż obok niego stoi jedna z takich „czarnych wdów” wcześniej niewidoczna – tak wiec można się nieźle ubawić.

No ale wracając do historii. Po 3 h jazdy dotarliśmy do hotelu i tu mile zaskoczenie. Ładnie urządzony pokój z dużym łóżkiem – tak mniej więcej na 3 osoby :).

Następnego dnia pojechaliśmy po raz pierwszy na cementownie i troszkę ja pozwiedzaliśmy. Tu okazało się, że wczorajsza pogoda to pomimo skwaru ok. godziny 20 tj. po zachodzie słońca, nie oddawała możliwości klimatycznych. Gorąco robi się dopiero koło godziny 14. Od razu zaczęły boleć oczy od słońca, tak wiec doszliśmy do wniosku, ze okulary to konieczność inaczej może nam doskwierać brak oczu. Po spacerku mięliśmy jakieś pół kilograma cementu w butach – no ale od czegoś trzeba przecież zacząć. Poza tym darmowy prysznic 🙂 Ogólnie pracuje się w klimatyzowanych pomieszczeniach więc nie jest źle, ale przy otwarciu drzwi na zewnątrz budynku … witamy w darmowej saunie.

Sama cementownia leży tuż nad Morzem Czerwonym, ale tak zapyla okoliczne wody, że nie warto się kąpać. Położona jest pośrodku pustyni, a dojeżdża się do niej mijając punkt kontrolny, gdzie siedzi żołnierz na działku lotniczym – pierwsze wrażenie niesamowite. Droga do pracy jest z reszta bardzo ciekawa – 2 paski asfaltu a na około piaski, piaski, piaski.

Jedzenie też w sumie jest w porządku. W kantynie mamy do wyboru aż 3 dania dnia 🙂

1. Ryż, sałatka, kurczak.

2. Sałatka, ryż, kurczak.

3. Kurczak, sałatka, ryż.

Normalnie pełny wypas. No a przy tym robimy tu za egzotyczną atrakcję turystyczną, gdyż tylko my tam jadamy poza Arabami, a cała reszta bierze jedzenie na wynos. Wszyscy nas oglądają i komentarzom nie ma końca – to dopiero popularność !!! :D. Ludzie są jak na razie serdeczni i odnoszą się do nas z szacunkiem. Tylu „sirów” co tu to dawno nie słyszałem. Mamy super kierowcę, który obwozi nas gdzie tylko chcemy, a przy tym pokazuje gdzie można dobrze zjeść, czy coś ciekawego kupić.

Z zakupami tez jest fajnie, gdyż sklepy zamykane są 6 razy dziennie, gdy tylko imam wezwie na modlitwę i pół godzinki z głowy. Sklepy w większości wyglądają jak stoiska na targowisku, gdzie można kupić wszystko i nic – począwszy od latarki, a na DVD skończywszy. I największa atrakcja kupowania…nigdzie nie ma cen !!! Wiec kupuje sie za tyle ile wytargujesz. Kolega kupiłby zegarek Casio za 800 SAR, a cena wyjściowa była 1800 SAR (przelicznik do złotówki to 1:1), wiec jak widać warto się potargować, a Saudyjczycy to uwielbiają.

Możesz go pobrać jako PDF.

dodajdo.com